Recenzja: Stendek – Touch

STENDEK_touch_front_600_x_600_px

Pod pseudonimem Stendek kryje się Maciej Wojcieszkiewicz, który swoje muzyczne inspiracje czerpie z takich gatunków jak ambient, glitch-hop oraz IDM. Ma na swoim koncie występy na wielu ważnych polskich festiwalach m.in. Selector Festival, Ambient Festival oraz trzy EP-ki i jeden album studyjny wydany nakładem Brytyjskiej wytwórni NOECHO Records.

„Touch” to jego kolejne dziecko. Światło dzienne ujrzało 28 stycznia nakładem PINK KONG RECORDS. Dla fanów muzyczki elektronicznej jest to obowiązkowa propozycja. Dla niedowiarków, szansa na to, aby ponownie uwierzyć w Polski rynek muzyczny.

Dźwięki na „Touch” mieszają się w zaskakujący i przyciągający uwagę sposób. Połamane melodie otwierających „Divinorum” i „We Don’t Live” w całym swoim minimalizmie stylistycznym tworzą pewne uczucie chaosu i kakofonii dźwięków. Tylko artysta może wypowiedzieć się na temat tego, na ile ten nieporządek jest zaplanowany. Natomiast pulsujące, rytmiczne „Untitled” potwierdza umiejętności muzyka do tworzenia kompozycji wciągających, nieprzeciętnie klimatycznych i nieodstępujących od zagranicznych twórców. Uwielbiam moment, w którym intensywniejsze dźwięki „Hu Man” zostają zastąpione przez nieco głośniejsze niż cisza szumy wprowadzające „Yume”. Jest to chyba najmocniejsza pozycja na płycie. Stopniowanie napięcia, natężenie melodii… – Stendek każdy taki smaczek muzyczny uwypukla po mistrzowsku. „Road to Freedom” to pozycja, za sprawą której ponownie wkrada się chaos. Pewne zabarwienie popowej prostoty sprawia, że nie jest to moje ulubione nagranie. „Joy Valley” to znowu zupełnie inna historia. Spokojna, delikatna, chilloutowa melodia wzbogacona o dźwięk przywodzący na myśl pozytywkę, prowadzi nasze skojarzenia prosto do krainy szczęśliwości. Plastyka tego utworu potwierdza, że Stendek jest bardzo sprawnym malarzem muzycznym. Wisienką na torcie jest tytułowy utwór „Touch”- najlepszy wybór na miejsce singla. To piosenka, którą nucisz i której słowa zapamiętujesz już po pierwszym przesłuchaniu. Ja nie doszukuję się w tym niczego złego, bowiem takie właśnie nagrania życzę sobie nucić.

Słuchając „Touch” nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to mocna płyta, ale również stworzona do tego, żeby nie istnieć samodzielnie. Sam Stendek jako artysta wizualny, absolwent ASP na wydziale malarstwa wydaje się mieć świadomość,że muzyka w obecnych czasach jest pewną częścią składową mieszanki mediów, uzupełniana przez obraz, performance i sam akt wydania. Dodanie wizualizacji w przypadku twórczości tego muzyka to tylko krok na przód. Daje to możliwość tworzenia zupełnie nowej jakości, a jej drobną próbkę dostajemy w teledysku do singla „Touch”, po którego zobaczeniu obraz stał się dla mnie nieodłączną częścią piosenki. Życzę sobie koncertu Stendka, żeby przekonać się w jakim punkcie moja wizja spotyka się z rzeczywistością.

Dodaj komentarz